wtorek, 6 maja 2014

Przeminelo z wiatrem


Po eleganckim noclegu z pysznym sniadaniem w Dumpling bed&breakfast wyruszylismy na ostatnie spotkanie z Wielkim Kanionem. Niestety, pogoda przestala dopisywac i zaczelo wiac i to tak konkretnie, ze po raz pierwszy od przyjazdu wyciagnelismy z plecakow kurtki.

Tym razem skupilismy sie na wschodniej czesci kanionu. Najpierw turystycznym autobusikiem podjechalismy do Yaki point. Widoki, pomimo wiatru, nie zawiodly.
Nastepny byl Yavapai point, z malym muzeum geologicznym (gdzie Michal podbil sobie pieczatke do National Park Passport'u, ktore zamierza kolekcjonowac).
Kolejny widoczek tamze, z widocznym Platou Point, ktory tak bohatersko wczoraj zdobylismy, ze az do dzis nogi bola.
Zanim opuscimy Wielki Kanion warto wspomniec dwa slowa o tutejszej faunie. Pierwszego dnia zaraz po wjezdzie na teren parku utknelismy w korku spowodowanym przez mulaki (cos a'la jelenie) spacerujace po jezdni. Drugiego dnia, gdy bladym switem jechalismy do kanionu, o maly wlos nie rozjechalismy zajaca. Bylo tez sporo jaszczurek, bajecznie kolorowe motyle, ogramne trzmiele i drapiezne wiewiroki, z ktorymi Michal wyjatkowo szybko znalazl wspolnu jezyk:

Przy porywistym wietrze przyszedl czas na pozegnanie sie z Grand Canyonem. Ostatnim punktem w parku narodowym byl Desert View, z charakterystyczna wieza:
Co ciekawe, Grand Canyon to nie ostatni kanion na naszej trasie. Po drodze do Page, AZ, zatrzymalismy sie w "kanionie Malego Kolorado". Moze i maly, ale jakos nasz przelom Dunajca w Pieninach nadal wyglada przy nim jak dolek wykopany plazowa lopatka. Tylko rzeka im wyschla...







1 komentarz:

  1. Pozdrawiam wycieczkowiczow. :-) Drobne 3 centy ;-) ode mnie.
    Grand Canyon w wersji muzycznej :-)
    Niestety calosc rozbita na dwa "pliki"
    Czesc 1 http://www.youtube.com/watch?v=zkSm_YVouhg
    Czesc 2 http://www.youtube.com/watch?v=XhJYdVOTAlQ

    OdpowiedzUsuń