Wybralismy sie wiec do Getty Center - centrum sztuki, ufundowanym przez potentata naftowego, ktore jest jednoczesnie muzeum, prowadzi wszelakie zwiazane ze sztuka projekty badawcze i konserwatorskie, a co wiecej - jest pieknie polozonym nad Los Angeles architektonicznym majstersztykiem.
Nastepnie, w stylu amerykanskim, czyli bez wysiadania z samochodu objechalismy centrum LA, znow podziwiajac unikatowe projekty architektoniczne:
Ta wysoka kultura tak nas zmeczyla, ze popoludnie spedzilismy w naszej willi, pardon, domku dla lalek, w Beverly Hills, relaksujac sie przy basenie:
Musielismy zebrac sily na wieczorne zderzenie z kultura chodnikowa, czyli spacer slynna hollywoodzka aleja gwiazd.
Coz, chyba slabi z nas koneserzy kultury masowej, bo rozpoznalismy tylko niewielka czesc nazwisk gwiazd. Jak to Majka slusznie zauwazyla, spacer Hollywood Boulevard i wypatrywanie gwiazd ze znanymi nazwiskami mial w sobie cos z poszukiwania grobow najblizszych na cmentarzu, we Wszystkich Swietych...
No, ale na cmentarzu Michal nie mialby raczej szansy na przygwozdenie Chucka Norrisa do ziemi, a Maja miala unikalna okazje przybic piatke z gwiazda Bruce'a Lee:
Ja osobiscie wolalam innego Bruce'a:
Wiadomo, gusta sa rozne, ale swoje gwiazdy na Hollywoodzkim bulwarze maja tez takie postacie ktorych slawy nikt nie osmieli sie zakwestionowac: