niedziela, 11 maja 2014

Koniec wakacji, poczatek ferii


Jesteśmy już na kolejnym noclegu. Zgadnijcie gdzie i co będziemy teraz zwiedzać?



Pożegnanie Salt Lake City


W dniu dzisiejszym opóściliśmy miasto Mormonów. Zanim jednak do tego doszło wybraliśmy się na 8:30 do lokalnej katedy katolickiej.

Było to ciekawe przeżycie, chociaż może nie aż tak oryginalne jak tydzień temu. Sam kościół był, jak to Magda ujęła, "w stylu wiejskiego Baroku", czyli maksymalnie kolorowy, z lekko kiczowatymi obrazami. Ale aby być konkurencyjnym dla kolorowych świątyń Mormonów chyba taki musi być.

Po drodze do dzisiejszego noclegu (o którym będzie zagadka w kolejnym poście), najpierw pojechaliśmy nad Wielkie Jezioro Słone (od którego nazwę wzięło SLC). Rano było deszczowo ale po przyjeździe na wyspę rozpogodziło się - tylko wiało niesamowicie. Samo jezioro jest tak słone, że żyją w nim tylko 2 rodzaje organizmów. 


Dodatkową atrakcją jest tzw. Wyspa Antylop, słynna z... bizonów! Tak, na tej wyspie, do której prowadzi jedna cienka droga, z początkowych 13 bizonów zrobiło się teraz około 500-700. Udało się nam 3 spotkać, ale tylko zdjęcia z teleobiektywu je uchwyciły. Chociaż widoczki na wyspie były niczego sobie:

W następnej kolejności pokusiliśmy się o odwiedzenie Golden Spike. Cóż to za miejsce? Jest to mianowicie punkt gdzie spotkały się nitki kolei: ciągniętej z zachodu (znad Pacyfiku) i ze wschodu, od strony Atlantyku. To tutaj ukończono to wielkopomne dzieło. Symbolizują je dwie lokomotywy, które, każda jadąc z przeciwnego kierunku, spotkały się właśnie tutaj.


Na powyższych zdjęciach widzimy oczywiście repliki, ale same lokomotywy faktycznie były takie kolorowe w rzeczywistości!