sobota, 10 maja 2014

W swiatyniach

KDzis na dobre pozegnalismy cuda wytworzone przez rzeke Kolorado i wszelkie okoliczne kaniony i odbilismy sporo na polnoc, az do Salt Lake City.

Ale po koleji. Po wczorajszym noclegu, ktory chyba opiszemy w osobnym wpisie, bo zrobil na nas, a juz szczegolnie na Maji duze wrazenie, udalismy sie w droge.
Obrazek ze stacji benzynowej (znaczek informuje o obowiazku  zakladania koszul i butow przed wejsciem do sklepu):
Poprzednie wizyty w USA nauczyly mnie, ze najciekawsza atrakcja na jaka mozna sie natknac na szosach wylotowych do duzych miast sa outlety odziezowe. I faktycznie, SLC potwierdzilo te regule. Udalismy sie wiec na zakupy do swiatynii konsumpcji, w prawdziwie amerykanskim stylu. Jako ciekawostke dodam, ze Amerykanie, ktorzy wszystko musza miec po swojemu, swieto pracy maja we wrzesniu, a  dzis obchodza dzien Matki, i w centrum handlowym mamy (po okazaniu rachunku) mogly dostac darmowy kwiatek.

Jakby atrakcji bylo malo, nasz wypasiony Ford wybral sobie ten dzien aby wyswietlic komunikat o braku oleju. Dosc stresujaca informacja, biorac pod uwage dystans do przejechania i nieznajomosc samochodu. Wiec chcac nie chcac zwiedzilismy tez lotnisko w SLC, gdzie w wypozyczalni samochodow nie dosc ze wymienili olej to jeszcze umyli nam samochod. Wszystko w cenie wynajmu i w przeciagu raptem 30 minut.

Po tych szalonych przygodach przyszedl czas na zapoznanie sie z kwintesencja SLC, czyli ze swiatynia Mormonow. 
Do samej swiatynii niestety niewiernym wstep wzbroniony, ale dowiedzielismy sie co nieco o proroctwach zalozyciela tej religii, Josepha Smitha (na ponizszym obrazku) oraz o glownych przeslaniach - w sumie takich samych, jakie niesie kazda inna religia chrzescijanska - wiara w Boga, pomoc bliznim ect. 

Obejrzeslismy tez partlament stanu Utah, bedacy mini-kopia waszyngtonskiego Kapitolu:
Oraz kilka malowniczych "historycznych" domkow, w ktorych zyli zalozyciele zgromadzenia Mormonow.
Ku rozczarowaniu Michala, okazalo sie ze spoznilismy sie jakies 140 lat z nasza wizyta, bo Mormonii pod koniec XIXw. zniesli wielozenstwo i tak jak reszta Stanow, pozostali przy monogamii.

Na koniec dnia czekala nas wizyta w jeszcze jednej amerykanskiej swiatynii, a mianowicie w Walmarcie. Dla was to pewnie supermarket jak kazdy inny, ale dla mnie, pracujacej przy danych sprzedazowych, to niemalze byc albo nie byc naszej firmy, bo Walmart sprzedaje znaczna czesc globalnych obrotow PG. Warto bylo wiec przekonac sie na wlasne oczy, jak to wyglada w rzeczywistosci. A wyglada jak otwocka Biedronka dzien przed swietami... Masakra...