wtorek, 13 maja 2014

Bliskie spotkania z mieszkancami Yellowstone


Kolejny dzien w Yellowstone i kolejne wrazenia. Natura w dalszym ciagu byla dla nas laskawa. Zwlaszcza zwierzeta, ktore pojawialy sie na naszej drodze w bardzo bliskiej odleglosci. Czulismy sie jak na prawdziwym safari. Zwlaszcza gdy bizony, antylopki i mulaki wychodzily nam na droge.

Oto kilka mieszkancow parku uchwyconych podczas takiego bliskiego spotkania:

Ta zgrabna antylopka widloroga przebiegla nam tuz przed samochodem. Po czym postanowila sie zatrzymac na przeciwnym pasie, aby zaprezentowac swoj urok osobisty z bliska. I cale szczescie, bo to drobne zwierze jest bardzo szybkie - potrafi rozwinac predkosc do 95km/h.

Mulaki byly mniej sklonne do pozowania, ale i tak udalo sie uchwycic niezly profil.

Bizony stadami przechadzaly sie po lakach. Jedno stado chyba nie chcialo, zebysmy opuscili Yellowstone i wylazlo nam na droge tuz przed samym wyjazdem z parku.

 Lis, jak to lis, chcial czmychnac, ale mu sie nie udalo. Obral wiec inna strategie: "jak sie nie bede ruszal to moze mnie nie zauwaza".

Losie tez podeszly blisko. Jednak stadko wybralo sobie kiepskie miejsce na spotkanie - na kretej drozdze nie bylo sie gdzie zatrzymac. Na szczescie pozniej udalo nam sie spotkac samotnego losia majestatycznie przezuwajacego obiad i uwiecznic ta chwile na zdjeciu:)

Widzielismy rowniez orla i wilka ( jednak ze znacznie wiekszego dystansu). 

Po raz kolejny jednak najbardziej emocjonujace okazaly sie spotkania z misiami. Przede wszystkim z jednym niedzwiedziem brunatnym, przed ktorym musielismy nawet uciekac. (W wyniku czego ja i Michal doznalismy pewnych obrazen. Siniaki na naszych kolanach nosimy teraz dumnie jako dorazna pamiatka tego wydarzenia. Magda wyszla z tego calo - moze dlatego, ze zdazyla sie zapoznac z instrukcja jak zachowac sie przy spotkaniu z niedzwiedziem, przebywajac w pobliskiej toalecie.)
A bylo to tak... Magda wypatrzyla niedzwiedzia za skarpa sniegu na polanie. Oczywiscie zaraz jak zatrzymalismy sie zeby go troche poobserwowac, caly tlum turystow zaczal sie zjezdzac i wyciagac swoje aparaty. Misiowi jednak nie bardzo odpowiadala rola celebryty i postanowil pogonic fotoreporterow. Wszyscy momentalnie rzucili sie pedem do samochodow, gdy mis ruszyl w nasza strone. W trzy sekundy wszyscy siedzieli w samochodach i czekali co sie wydarzy. Niedzwiedz byl bardzo blisko nas. Po chwili wyczekiwania wyskoczyl na droge i przebiegl miedzy samochodami. Wszyscy zamarli i dopiero po chwili odetchneli z ulga, gdy niedzwiedz przespacerowal na druga strone ulicy i popedzil w las ginac z naszego pola widzenia.
Udalo nam sie to spotkanie uchwycic, jednak te zdjecia pokazemy dopiero po powrocie.

Tak dla smaku fotka drugiego spotkanego misia. Tym razem byl to Grizzly. Nauczeni doswiadczeniem nawet nie probowalismy wysiadac z samochodu. Zdjecie wiec zrobione jest z daleka, jak sie dobrze przyjrzycie, to uda wam sie go dostrzec.

 

1 komentarz:

  1. No,no dobrze że zachowaliście odruch ucieczki jak widać nie wsxystko w Stanach jest do zdobycia.
    Zdrowy instynkt zachowawczy potrzebny jest pod każdą szerokością geograficzną
    Rodzina zLiblina

    OdpowiedzUsuń